Witam was serdecznie. Bohaterem mojego pierwszego wrześniowego wpisu jest matowy błyszczyk od Maybelline. Znalazłam go w boxie od tej marki, który mieliście okazję zobaczyć kilka postów wcześniej.
Zauroczył mnie jego kolor, który jest soczyście czerwony. Mnie na kolana nie powalił, więcej w dalszej części wpisu.
Minimalistyczny design, piękny odcień to jedyne zalety tego produktu, cała reszta niestety poległa. Produkt nakłada się łatwo i już jedna warstwa zapewnia pełne krycie, jednak szybko się zjada i to bardzo nierównomiernie co wygląda krótko mówiąc źle i niechlujnie. Według producenta dzisiejszy bohater postu na ustach ma dawać matowy efekt, niestety nie daje takiego efektu co sprawiło mi duży zawód bo liczyłam że mnie mile zaskoczy. Większość matowych produktów zastyga na ustach ten ciągle pozostaje mokry, a ja wręcz nienawidzę tego uczucia. Największą zaletą jest zapach, który pachnie jak perfumy z wyższej półki. Bo robieniu swatcha, moja ręka bardzo długa ładnie pachniała.
Cena waha się koło 20-30 złotych zależnie od sklepu. Ja niestety nie zainwestowałabym w ten kosmetyk pieniędzy lecz jeśli ktoś lubi błyszczyki i niekoniecznie matowe wykończenie ust to może spróbować. Ja mocno się zawiodłam ale mam nadzieję że kolejne nowości tej marki staną się moimi ulubieńcami.
Pozdrawiam serdecznie.
Może kiedyś też wypróbuję, ale inny kolor... :)
OdpowiedzUsuńmocny kolor, trochę nie za bardzo w moim stylu. ;) poza tym, te płynne pomadki średnio na mnie leżą, więc pewnie z tą też bym się nie polubiła. ale też lubię jak tak pięknie pachną. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Kolorek bardzo ładny i zapach też musi być świetny, ale szkoda, że się nie sprawdził. Za 20 lub 30 zł bym go nie kupiła, ale 2 lub 3 EUR już tak, bo mokre wykończenie jest ok do związanych włosów, więc nie mam z tym większego problemu :) :)
OdpowiedzUsuńSzkoda :/ myślałam, żeby dorwać ten produkt na promocji w rossmannie, ale z tego co piszesz - nie ma po co
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)